piątek, 22 stycznia 2016

Rozdział 9

Ahsoka miała właśnie trening z swym mistrzem. Nie mogła się skupić. Cały czas o czymś myślała. Ćwiczyła na odwal się. Robiła właśnie powtórzenia techniki Shien. Nie starała się w ogóle. Było jej wszystko obojętne.
-Ahsoka skup się.- upomniał ją mistrz.
-Przecież jestem skupiona!-odprysnęła.
-Naprawdę?- zapytał ironicznie i popchnął swoją uczennicę poprzez moc. Dziewczyna upadła na podłoge.
-Ej!- krzyknęła i spojrzała na swojego mistrza.
-Skup się.
-Byłam skupiona!
-Najwidoczniej za mało.
Ahsoka mruknęła coś pod nosem wyrażając swoje nie zadowolenie. Po czym wstała i wróciła do ćwiczeń. Nadal nie była skupiona. Miała dziś gorszy dzień. Tak samo jak wczoraj i przedwczoraj. Nie wiedziała co się z nią dzieje. Nie mogła się skupić. Czasami symbole na rękach ją piekły ale nie zwracała na to uwagi. Postanowiła ignorować to tak długo jak się da. To była jej strategia. Czuła się dziwnie.
-Ahsoka przestań.- przerwał jej Skywalker.
-Co znowu?- burkneła Tano
-Nie starasz się.
-Staram się mistrzu.- Anakin podał jej treningowy miecz. Sam także taki wziął. Miał zamiar zrobić jej sparing.
-Zaatakuj mnie.- powiedział. Ahsoka od niechcenia zrobiła o to o co prosił. Nie miała ochotę na walkę z nim. Zawsze przegrywała i nic dziwnego. Anakin odebrał z wielką łatwością atak swojej padawanki. Była taka przewidywalna.- Ahsoko, postaraj się.
Ahsoka westchnęła i zaczęła go atakować. Nadal się nie starała. Anakin odbierał jej ataki.
-Ahsoka. Albo zaczniesz się starać albo będziesz miała przez cały dzień trening.
-No to trudno.- odpowiedziała i się odwróciła. Anakin popchną ją poprzez moc. Upadła na podłogę, sam wzbił się w powietrze po czym wylądował z mieczem przy gardle Ahsoki. W tedy coś się stało. Symbole zaczęły ją piec na rękach. Zmieniła się w mgnieniu oka odepchnęła swojego mistrza. Teraz to ona wbiła się w powietrze. Przywołała swój miecz po czym wylądowała przed Anakinem. Zaczęła atakować całkiem inną strategią. Anakin miał trudności z odbiorem niektórych ciosów. Walczyła mieszając wszystkie techniki. Po chwili użyła mocy i odepchnęła go od siebie. Wzbiła się w powietrze zrobiła salto i wylądowała za nim. Wróciła to ataku. Walczyła jak nigdy dotąd. Nie była sobą. Symbole zapanowały nad nią. Ich moc była potężna. To one walczyły zamiast Ahsoki. Po chwili odepchnęła Skywalkera który upadł. Wtedy wszystko znikło. Wróciła stara Ahsoka Tano. Szybko wyłączyła miecz i wybiegła z sali. Anakin patrzył na swoją uczennice. Nie potrafił nic powiedzieć. Pokonała go ale jak to możliwe. I co z jej oczami? Miał wrażenie że przez chwilę były złote. Podniósł się z podłogi wtedy do sali wszedł Obi-wan.
-Stało się coś?- spytał widząc poważną minę Anakina.
-Widziałeś Ahsoke?
-Tak przed chwilą widziałem jak biegła przez korytarz. Czy coś się stało?
-Nie, raczej nie.- Co miał powiedzieć że jego padawanka go pokonała? I że wydawało mu się że jej oczy są złote?
---
Ahsoka biegła przez korytarze świątyń. Dobiegła do wyjścia. Wyleciała na zewnątrz jak najszybciej. Cały czas biegła przed siebie. W pewnym momencie trafiła na rynek. Nie mogła się uspokoić. Zmieniła się. Te głupie symbole ją zmieniły. I Anakin, co on teraz o niej pomyśli. Martwiła się wszystkim. Postanowiła się gdzieś zatrzymać i pomyśleć. Zauważyła pustą ławkę w opustoszałej alejce. Siadła na niej i zaczęła myśleć. Co ja teraz zrobie? Co powiem Anakinowi? A czemu mam mu coś mówić. Pokonałam go i tyle. Jak to dziwnie brzmi. Pokonałam mistrza. Tak do końca to go nie pokonałam. Przecież on nie atakował. Ale czemu nie wiedziałam że tak może się stać? W legendzie nic takiego nie było. Niech zgadnę legeda nie zawiera wszystkiego. Czy zawsze tak musi być? Mam nadzieję że Anakin nie będzie mnie o to pytać. I co z moimi oczami. Kiedy walczyłam miałam wrażenie że się zmieniły. Może popadam w paranoje? Ciekawe co z moimi rękoma. Może powinnam na nie spojrzeć? Nie na pewno nie. Nigdy nie będę na nie patrzeć. Najchętniej bym je sobie ucieła. Ale kto wie czy mi nie odrosną? No wszystko jest możliwe. Jestem demonem. Tak jestem demonem. Jestem przeklętym demonem na którym ciąży klątwa. To nie jest przeznaczenie to klątwa. Jedna wielka klątwa. Powinnam się uspokoić. Tak denerwowanie się nic tu nie da. Nie potrafię nie umiem jestem beznadziejna. Ahsoka Tano jest beznadziejna. Czemu to mnie spotkało? Przecież jest tyle innych torgutanek które na pewno ucieszyłyby się. Ale nie głupi los wybrał mnie. Czemu? Mam dosyć nie powinnam żyć. Ciekawe co by się stało jakbym umarła? Nie nie mogę zginąć. Nie mogę zostawić Anakina ani Obi-wana ani mistrza Plo nie mówiąc już o Niro. Co ten ostatni by beze mnie zrobił? Podaje się. Głupia klątwa. Tak to jest KLĄTWA nie przeznaczenie. KLĄTWA!!! Pieprzona klątwa.- Ahsoka nie zauważyła że zrobiło się późno. Była pochłonięta swoimi myśleniami. Kiedy się ocknęła zauważyła że jest już po północy. No to pięknie, mistrz mnie zabije. O nawet to by nie było takie złe. Zabiłby demona.-pomyślała i pobiegła w stronę zakonu. Cały czas myślała o tym że pokonała mistrza. No i w dodatku wybrańca.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No trochę krótki ten rodział. Ale nie ma co. Ahsoka pokonuje Anakina. W dodatku uważa się za demona. Komentujcie. A mam do was takie pytanie który blog się wam bardziej podoba? 





1 komentarz: