poniedziałek, 25 stycznia 2016

Rozdział 11

Ahsoka biegła ile tchu w piersi za chwilę leciała na misje. Biegła jak najszybciej nie chciała się spóźnić. Zaspała i zostało jej zaledwie parę minut. Nie wiedziała dokąd lecą ani po co. Jej ukochany rycerzyk oznajmił że dowie się w swoim czasie. Wleciała do hangaru spóźniona o parę minut. Czekał na nią już Anakin.
-Smarku, czemu tym razem się spóźniłaś?- zapytał Skywalker przyglądając się młodej uczennicy.
-Przepraszam rycerzyku zaspałam.- powiedziała używając jej ulubionego zdrobnienia. Skoro ona była smarkiem to on był rycerzykiem.
-No dobra chodź już zaraz startujemy.- poszła za nim w kierunku krążownika.
-A tak właściwie dokąd lecimy?
-Na Ryloth.- oznajmił Skywalker.
-Po co?
-Separatyści zaatakowali a że Ryloth jest planetą republiki wysłali nas byśmy im pomogli. Dołączy do nas później mistrz Kenobi i mistrzyni Shak-Ti.
Ahsoka pokiwała głową na znak że rozumie. Udali się w ciszy na mostek. Leciał z nimi legion 501 pod dowódctwem kapitana Reksa. Ahsoka bardzo go lubiła i z wzajemnością. Kiedy tylko weszli na mostek klon do nich podszedł.
-Generale wszystko przygotowane możemy startować.- oznajmił salutując.
-Dobrze Rex wchodzimy w nad przestrzeń.
Po chwili za oknami było widać jedynie biało-niebieskie smugi. Ahsoka udała się do swojego pokoju pomedytować. Ostatnio często przesiadywała sama, wyciszyła się trochę. Martwiło to Anakina ale nic nie mówić.Wiedział że torgutanka jedynie na niego nawrzeszczy i nic to nie da. Nie miał jednak zamiaru tak tego zostawić. Od paru tygodni jej nie rozpoznawał a sytuacja na sali treningowe...Nie wiedział co o niej myśleć. Najbardziej zastanawiało go złote oczy padawanki.
Ahsoka medytowała w pokoju. Wczorajszego dnia wieczorem do późna siedziała w bibliotece. Szukała jakiś informacji o legendzie. Dowiedziała się dość ciekawych rzeczy. Zrozumiała czemu miała złote oczy. Według informacji magia z symboli jest połączona z złotą linią rodu Pantenos. Kiedy ktoś z tego rodu używa mocy złotej gwiazdy i srebnego księżyca jego oczy, usta, symbole i lekku zmieniają kolor na złoty z odrobiną srebra. Ahsoka rozmyślała o tym cały czas na okrętkę zaczęła myśleć że mogłaby to wykorzystywać. Zaczęła się martwić tym że mistrzyni Shakt-Ti będzie z nimi. Potężna mistrzyni znała legendę na pewno. Ona mogłaby poskładać fakty w jedno przecież Ahsoka miała 15 lat mogła być księżniczką. Nie dawało jej spokoju jeszcze jedno. Księga. Księga złotej gwiazdy i srebrnego księżyca. Według legend miała się otworzyć kiedy prawowita następczyni (czyli Ahsoka) skończy 15 lat a na jej rękach pojawią się symbole. Ahsoka nie mogła przestać o tym myśleć ale gwałtowny wstrząs sprowadził ją na ziemie. Szybko chwyciła swoje miecze i wybiegła z pokoju. Rozgrzmiał alarm. Zapaliło się czerwone światło. Klony biegały we wte i w tamte. Ahsoka zachaczyła jednego z nich.
-Co się dzieję?!
-Zostaliśmy zaatakowani przez separatystów.- odpowiedział po czym rozległ się ogromny huk a wszyscy upadli na ziemię.
-Dostaliśmy!- krzykną jeden z klonów.
Ahsoka szybko wstała i popędziła na mostek. Zauważyła swojego mistrza i Reksa. Podbiegła do nich jak najszybciej.
-Mistrzu! Co się...
-Nie teraz Ahsoka. Rex musimy lądować! Jak najszybciej!
-Tak jest sir.- odpowiedział klon i pobiegł na przody statku.
Po chwili statek zaczął zniżać swoją wysokość cały czas był atakowany przez ziemne armaty. Które najwidoczniej miały cel zniszczyć wszystkie statki. Po parunastu minutach wylądowali. Nie mieli jakiś większych uszkodzeń. Wszyscy byli cali niektórzy mieli parę otarć. Ale gruntownie byli cali. Wysiedli z krążowniki. Wylądowali na jakiejś opustoszałej polanie. Byli chwilowo bezpieczni.
-Rex! Rozstaw wszystko i wyślij zwiadowców. Zrozumiane?- krzyknął Skywalker.
-Tak jest generale.- odpowiedział klon i wrócił do pozostałych.
Ahsoka pomagała opatrzać lekko rannych żołnierzy. Zastanawiała się co teraz zrobią. Po dziesięciu minutach skończyła i podeszła do Anakina. Był zdenerwowany i nie trzeba było być jedi żeby to wiedzieć.
-Mistrzu. co teraz zrobimy?- spytała.
-Będziemy czekać na Obi-wana i Shakt. Bez ich pomocy nie wygramy.
-Ale przecież jest nas bardzo dużo a żołnierze nie są w ogóle rani.
-Tak ale droidów jest trzy razy więcej niż nas.- oznajmił Anakin spoglądając na swoją uczennice. Dziewczyna chciała już coś powiedzieć kiedy za krzaków zaczęły wychodzić droidy. Było ich mnóstwo. Warunki były dość nie korzystne. Znajdowali się oni na jednej dużej polanie. Otwarte pole walki nie było zbyt dobre. Co jakiś kawałek znajdowały się pojedyncze wyschnięte drzewa. Mówiłam już że Ryloth była ciepłom piaszczystą planetą. Było tu mnóstwo piasku i kamieni. Akurat nasi bohaterowie mieli tyle szczęścia że wylądowali na wyschniętej polanie otoczonej piaskowymi wydmami. Jak to się mówi byli w czarnej dupie. Droidy zaczęły atakować. Klony chwyciły za broń i rzuciły się w wir walki. Za nimi pobiegł Skywalker włączając miecz. To samo zrobiła Ahsoka. Odbijali strzały swoimi laserowymi mieczami. Droidów trochę ubywało ale za to coraz więcej przybywało. Klony nie dawały rady ich odeprzeć. W pewnym momencie jeden z klonów rzucił bombę jonową. Piętnaście blaszaków zostało unieruchomione w jednym momencie. W ślady za tym klonem poszły inne. Rzucano bomby. Jedi rozcinali puszki złomując je. Walka trwała z dobre dwie godziny. Republika zaczęła wychodzić na prowadzenie ale wszyscy byli już po woli zmęczeni. Ahsoce brakowało już siły na odbijanie strzałów. Starała się jak mogła na pytania Mała wszystko dobrze? Dajesz radę? Pomóc ci? odpowiadała że daje radę. Jej mistrz widział że jest wycieńczona, była taka młoda...- myślał. Sam był już po woli zmęczony. W końcu po trzech godzinach walki nadleciały statki... Były to statki republiki. Wsparcie przybyło. Z kanonierek wyskakiwały klony a po nich mistrz Kenobi i mistrzyni Ti. Teraz to oni mieli przewagę. W pewnym momencie Ahsoka walczyła obok swojego mistrza. Walczyli ramię w ramię. Już prawie wszystko dobiegało końca aż młoda padawanka się zapatrzyła. Jeden z droidów postrzelił ją centralnie w prawą dłoń. Pocisk przebił rękę na wylot. Ahsoka upuściła swój zielony miecz i jęknęła z bólu. Z ręki lała się obficie krew. Anakin widząc to staną przed Ahsoką i zaczął ją bronić. Tano szybko się pozbierała ścisnęła dłoń i wzięła miecz do lewej ręki. Mogła z łatwością użyć mocy symboli i pozbyć się rany. Nie zrobiła tego bo wiedziała że Anakin widział że została ranna. I co jak później by się wytłumaczyła? No że pocisk przebił jej rękę ale ta się szybko zrosła. Ręka obficie krwawiła ale Ahsoka postanowiła wrócić do walki walczyła lewą ręką.




-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No nie jest aż takie krótkie... Mam nadzieję że się wam podoba. Nie umiem pisać opisów planet i dlatego to tak wygląda jak wygląda. Ahsoka ranna ale postanawia walczyć. Co sądzicie o rozdziale?? Zapraszam do komentowania i na mojego drugiego bloga.
NMBZW

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz