poniedziałek, 1 lutego 2016

Rozdział 16

Szybka informacja zanim zaczniecie czytać. A więc tak będę teraz przez jakiś czas opisywała wszystko w pierwszej osobie jako Ahsoka. Przez najbliższe rozdziały będzie to tylko o niej. 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zaczynam w to wątpić. Może mi się to wszystko wydaje. Zapewne zaraz się obudzę i będę w moim pokoju w świątyni. No kogo ja oszukuję. To się dzieje na prawdę. Mam przejść jakieś próby które udowodnią czy się nadaje. A jeśli ich nie przejdę to zostanę tu na zawsze. Optymistyczna myśl. Utknąć tu wraz z tysiącletnim duchem królowej. No i w dodatku mojej matki. Bombastycznie wątpię żeby ktokolwiek miał takiego pecha jak ja. Od kąt pojawiły się te głupie symbole nie mogę przestać myśleć o legendzie (info. legenda o dziewczynie z tatuażem macie ją w spisie treści jakby ktoś nie wiedział). Nie nadaję się na królową. Ta cała moc nie jest dla mnie. Nie potrafię nad nią panować. Pamiętam jak pokonałam mistrzów na sali w tedy omal się nie wydało że jestem inna. Nie chcę żeby wszyscy na mnie patrzyli mówiąc to jest ta która ma przywrócić pokój na Shili. A tak w dodatku na Shili jest pokój. Więc nie rozumiem gdzie mam go przywracać? Może chodzi o wojnę? Tak świetnie ja Ahsoka Tano przywrócę pokój. Przecież to zadanie Anakina on jest wybrańcem nie ja. Załamka nerwowa. Jestem dobita i ten korytarz się chyba nigdy nie skończy. Ciekawe co z Delią? Zapewne wróciła do pałacu. Nie chciała tu ze mną tkwić. Jeśli to przeżyję chyba ją uduszę. Na razie mogę jedynie iść i oglądać prze ciekawe kamienne ściany. No i nie licząc stalaktytów a może stalagnatów? Kto to rozróżnia? To chyba są stalaktyty. A może stalagnaty? Mogłabym słuchać czasami na lekcjach. No ale nie wiem mam na myśli stożki kamienne wiszące z sufitu ( pięknie to ujęłam co?). O wiem to były stalaktyty na pewno tak. No ale nie ważne oprócz nich i ścian nie ma tu nic. Ale dlaczego jest jasno? Przecież wcześniej były pochodnie a teraz są gołe ściany.  No ciekawe zaczynam coś dostrzegać. Ciekawe co to jest. Tak jakby na końcu korytarza była wielka jasna świecąca kula (mówiłam że nie umiem pisać opisów). Zaczęłam iść trochę szybciej. Światło stawało się coraz jaśniejsze i jaśniejsze. Zaczęłam biec. Moje oczy mnie piekły. Zmiana oświetlenia. Po chwili wpadłam do jakiejś groty. Było bardzo jasno dopiero po paru minutach zaczęłam dostrzegać wszystko dookoła. Wejście którym tu wbiegłam znikło. Zastąpiła je ściana. Nie było stąd wyjścia. Żadnej drogi, dziury nawet szczeliny w skale. Nademną wisiały piękne stalaktyty ale nie takie jak wcześniej. Nie kamienne i nie równe. Były one z lodu. Biało-niebieskie biło od nich światło. Były gładkie i lśniące. Cały sufit był nimi przyozdobiony. Dwa na samym środku były inne. Jeden był srebrny a drugi złoty. Od nich świeciło najmocniejsze światło. Były największe. Pod nimi na ziemi stał piękny tron. Ozdobiony drogocennymi klejnotami i diamentami. Widniał na nim symbol taki jakie miałam na rękach. Księżyc i gwiazda zamknięte w kole. Spojrzałam na niego a później na ściany wokół mnie. Kiedy tu wchodziłam wydawały mi się zwyczajne z kamieni. Teraz widziałam że były gładkie połowa groty była złota druga srebrna. Na ścianach widniały trzy wielkie obrazy. Po lewej na srebrnej ścianie był  to księżyc. Po prawej na złotej była to gwiazda. A pośrodku tam gdzie kończyło się złoto i zaczynało srebro wisiał największy obraz. Obraz księżyca i gwiazdy. Zapatrzyłam się na niego. Później zdałam sobie sprawę że nie stoję na nierównej podłodze. Nie stałam na kamieniach lecz na lśniącej białej podłodze. Widziałam w niej swoje odbicie. Byłam cała brudna. No i kto by się dziwił spędziłam tu już parę dni. Co dziwniejsze nie byłam zmęczona ani głodna. Zaczęłam się rozglądać wokół siebie. Było tu pięknie. W pewnym momencie kiedy spojrzałam na tron siedziała na nim moja królowa. To znaczy moja matka. Nie potrafiłam tego zrozumieć miałam dwie mamy jedną na Shili a drugą tu. Z tego jedna była kiedyś potężną królową która władała olbrzymią mocą. Potrafiła ożywiać zmarłych, wnikać na decyzje innych i wiele innych. Ja sama wielu już doświadczyłam na przykład to że ożywiłam z martwych Nira. Na myśl o nim się uśmiechnęłam. Podeszłam bliżej.
-Pięknie tu.- powiedziałam i pokazałam rękoma dookoła.
-To twoje dziedzictwo.- odpowiedziała wstając.
-Super odziedziczę grotę.- mruknęłam pod nosem.
-Nie mówiłam o grocie. Spójrz co widzisz. Co według ciebie to oznacza.
-Widzę symbole z legendy. Księżyc i gwiazda.- odpowiedziałam patrząc na największy obraz. Wiedziałam co to za miejsce. Za pewne to jakaś świątynia poświęcona im.
-Tak z legendy której jesteś częścią. Jesteś wybraną.
-Super. A może przewidziałaś to że ja nie chcę.- odpowiedziałam trochę zirytowana. Ile razy mam to powtarzać.
-Dlaczego?- spytała mnie. W jej głosie wykryłam coś dziwnego tak jakby znała odpowiedź na to pytanie.
-Po prostu to nie dla mnie. Nie nadaję się. Ta cała moc mnie przerasta.- powiedziałam a po chwili się zdziwiłam że wypowiedziałam ostatnie zdanie.
-Dlatego tu jesteś nauczysz się panować nad nią. Kiedy przejdziesz lekcje będziesz gotowa.
-Na co gotowa?- zapytałam zaskoczona.
-Zrozumiesz w swoim czasie.
-Nie możesz mi teraz powiedzieć?- spytałam trochę wkurzona.
-Nie.
-Świetnie jesteś jak Anakin. Dowiesz się w swoim czasie...- powiedziałam przewracając oczami.
-Twój mistrz jest bardzo mądry. I tak samo jak ty ma swoje przeznaczenie.- powiedziała podchodząc do mnie.
-Wiem, jego przeznaczeniem jest przywrócić równowagę mocy. Ja mam tylko sprowadzić pokój na Shili. Tylko że na Shili jest pokój.- powiedziałam i popatrzyłam na mamę. Liczyłam że odpowie mi tak że cokolwiek zrozumiem.
-Twoim przeznaczeniem jest coś więcej niż pokój na Shili. Ja nigdy nie powiedziałam tego w takim znaczeniu. Twoje przeznaczenia jest większe o wiele większe. Drzemie w tobie wielka moc moc której nikt nigdy nie osiągnie.
-A nie możesz dać jej komuś innemu?- wtrąciłam się w podniosłą wypowiedź matki.
-Jest już późno idź spać. Jutro zaczniemy naukę.
-Nie możemy teraz? Nie jestem zmęczona chcę jak najszybciej przejść te próby i wracać...- powiedziałam zakładając ręce na piersi. W odpowiedzi zobaczyłam jej serdeczny uśmiech. Pstryknęła palcami a w ścianie pojawiły się drzwi. Poszłam w ich kierunku. Weszłam do środka. Byłam w średniej wielkość sypialni. To co przykuło moją uwagę najpierw to wielkie malowidło na suficie. Oczywiście co mogło innego przestawiać niż księżyc i gwiazdę. Pokój był biały. Nie lubiłam bieli przypominała mi szpital. Natomiast ta biel była inna przyjemniejsza. W pokoju znajdowało się wielkie złote łóżko. Na nim leżała koszula nocna z symbolem. Czy ona musi wszędzie dawać ten znak?- zapytałam się w duszy. Po chwili otworzyłam drzwi do łazienki. Była mała i skromnie urządzona. Dominowała tam biel, srebro i złoto. Obejrzałam się żeby zobaczyć czy jest tu gdzieś moja mama. Nie było jej. Wzięłam koszulę i poszłam do łazienki. Wzięłam krótki prysznic i poszłam spać. Łóżko było nie wyobrażalnie miękkie. Od razu zasnęłam.





---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No więc piszcie co sądzicie o moim pisaniu w pierwszej osobie. Przepraszam że krótkie. Te opisy mnie wykończyły... Ogólnie co myślicie o historii... Nie wiem co tutaj napisać jakoś nie mam pomysłu a więc dzięki że to czytacie i komentujcie
Dedyk dla..... Oswin Oswald (chyba mnie nie czyta ale niech ma dedyka :D )
NMBZW

2 komentarze:

  1. Nic się nie stało że krótki był zarąbisty :D:D:D czekam na next :D
    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
  2. No fakt Ahsoka, ile może być tego księżyca i gwiazdy. Super rozdział, fajnie czyta się w pierwszej osobie.
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń